Starszy człowiek, który był ateistą, udał się do pewnego znanego
księdza. Miał nadzieje, że w ten sposób rozwiąże problemy swojej wiary.
Nie był w stanie uwierzyć, że Jezus z Nazaretu naprawdę zmartwychwstał.
Szukał dowodów, które pozwoliłyby mu uwierzyć w zmartwychwstanie...
Kiedy dotarł do domu parafialnego, w którym mieszkał ksiądz,
znajdował się już u niego jakiś gość. Ksiądz dostrzegłszy przez uchylone
drzwi czekającego starca, wyszedł z kancelarii i z uśmiechem podał mu
krzesło. Pożegnawszy się z przebywającym u niego gościem, zaprosił
starca do siebie. Wysłuchał uważnie jego wątpliwości, a potem przez
długi czas rozmawiali. Po burzliwej dyskusji, ateista stał się
wierzącym. Powrócił do przyjmowania sakramentów, wypełniania Słowa
Bożego i uwierzył w Matkę Bożą. Szczęśliwy i trochę zdziwiony kapłan,
zapytał go kiedyś:
- Niech mi pan powie, co w tej długiej rozmowie stało się dowodem,
przekonującym pana, że Chrystus naprawdę zmartwychwstał, że Bóg
rzeczywiście istnieje?
- Sposób w jaki podał mi ksiądz krzesło, abym nie zmęczył się oczekiwaniem - odpowiedział starzec.